“Show must go on”. Komentarze niektórych polityków i dziennikarzy mogą wywołać śmiech. Gorzki śmiech.
W związku z poważnym kryzysem na rynku energetycznym, będącym wynikiem trwającej rosyjskiej inwazji na Ukrainę, niektórzy korzystają z okazji aby przeforsować gospodarcze i polityczne narzędzia walki z innym kryzysem: tzw. kryzysem klimatycznym.
Oto, co można przeczytać na stronie kanadyjskich wiadomości CBC, w artykule zatytułowanym: Wojna na Ukrainie grozi zahamowaniem postępów w walce z kryzysem klimatycznym w którym zasadniczo stwierdzono, że “działania na rzecz klimatu nie są czymś, co rządy mogą odłożyć na bok, gdy stają się niewygodne”.
O ile nie ulega wątpliwości, że troska o zdrowie planety i zachowanie równowagi w przyrodzie jest rzeczą dobrą i słuszną, o tyle w tym przypadku wydaje się, że umknęły realne priorytety.
Wojna na Ukrainie – czytamy w artykule – “nie zmienia sytuacji w odniesieniu do zmian klimatycznych, które zostały ponownie wymienione w poważnym raporcie panelu ONZ”. na ten temat […]. Ale konsekwencje tej wojny są wykorzystywane do stawiania nowych pytań dotyczących kanadyjskiej polityki klimatycznej i energetycznej”. Warto unikać banałów, ale w obecnej sytuacji wydaje się, że istnieją problemy poważniejsze od spowolnienia rzekomego roztopu lodowców.
Po inwazji wojsk Władimira Putina na Ukrainę ceny gazu wzrosły. Burmistrz Brampton Patrick Brown napisał do [kanadyjskiej] minister finansów Chrystii Freeland z propozycją opóźnienia corocznej podwyżki federalnego podatku od emisji dwutlenku węgla, która ma wejść w życie 1 kwietnia. “Teraz jest niewłaściwy moment na nakładanie nowych obciążeń” – powiedział, wyraźnie zaniepokojony wpływem planowanej podwyżki kosztów na rodziny i przedsiębiorstwa.
W dalszej części materiału w CBC okazuje się, że Brown “[…] Zamierza stanąć do wyścigu o przywództwo w Partii Konserwatywnej.“, jak zauważa publicysta, sugerując nieco złośliwie, że tylko ten aspekt ma wpływ na jego negatywną ocenę polityki klimatycznej.
W dalszej części artykułu mowa jest o ważnych inwestycjach, eksporcie, gazociągach, dostawach energii do Europy i krajów wschodnich. Wszystko to jednak zawsze pod osłoną świętego zielonego ognia ekologicznego zwrotu.
“Od chwili obecnej do 2050 r., czyli do dnia, w którym globalna emisja gazów cieplarnianych ma zostać zredukowana do zera, będzie wiele momentów, w których przywódcy będą mieli pokusę, by odejść od celu, jakim jest redukcja emisji i przejście na czystą gospodarkę” – czytamy dalej w artykule. “Chociaż decydenci muszą brać pod uwagę praktyczne skutki działań na rzecz klimatu, zawieszenie planowanej podwyżki podatku węglowego może stanowić problematyczny precedens”.
To znaczy, że bez względu na to, co się stanie, bez względu na to, ile to będzie kosztować, bez względu na to, ile ludzie będą musieli zapłacić, zielony ołtarz zbiera swoje żniwo, uznając ludzi za obciążenie dla planety i środowiska.